Siedziałam na parapecie w swoim pokoju, przykryta ciepłym, wełnianym materiałem. W ręku trzymałam ciepłe kako, a wzrok utkwiłam w dalekim horyzoncie za oknem. Miałam zamiar się uczyć, ale nie potrafiłam się skupić, ponieważ przeczuwałam, że zaraz stanie się coś mało przyjemnego.
Ostatnio miałam bardzo dziwne koszmary. Raz śnił mi się ciemny, liściasty las, w którym ciemna postać zakopywała ciało dwójki dzieci, a następnym razem śnił mi się poważny wypadek drogowy, w którym zginął mężczyzna.
Nagle w domu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.Szybko zbiegłam po schodach, by zdążyć go odebrać.
- Słucham? - Powiedziałam podnosząc słuchawkę.
- Kasiu? Czy jest może mama lub babcia? - Zapytała kobieta zrozpaczonym głosem.
- Mama śpi, a babcia jest u lekarza. - Skłamałam, ale to był jedyny sposób, by dowiedzieć się, o co chodzi. Miałam przeczucie, że jest to coś poważnego.
- Dobrze. W takim razie przekaż wszystkim, że ciocia Irena nie żyje. - Nie odpowiedziałam.Odłożyłam słuchawkę, założyłam kurtkę i wybiegłam z domu.
Dlaczego mam takie głupie przeczucia? Dlaczego akurat w tym pokoleniu padło na mnie?
Zapłakana ruszyłam w stronę miejscowej rzeki, która znajdowała się w małym lasku, łączącym ze sobą dwie miejscowości. Chciałam znaleźć się jak najdalej od domu. W tym momencie chciałam dać upust swoim emocją. Kurtkę obwiązałam w pasie i ruszyłam biegiem przed siebie. Łzy spływały po moich policzkach, jak krople deszczu. Cały makijaż rozmazał się pod wpływem słonych kropel. Ale tak właściwie, dlaczego płaczę? Z powoduciotki? Nie! Przecież prawie jej nie znałam. Przecież łzy to tylko małe, wredne krople, które dla ludzi oznaczają zdecydowanie zbyt wiele.
Zatrzymałam się i usiadłm na rozgrzanym od słońca asfalcie. Chwila zastanowienia. Gdzie ja jestem?
Siedziałam na przeciw wjazdu do ciemnego lasu. Wokół mnie znajdowało się kilka domów i pola. Z tego miejsca czułam bardzo dziwną, a zarazem mroczną energię. Chciałam to sprawdzić, dlatego weszłam w głąb lasu. Być może ma to coś wspólnego z moimi snami?
Szłam przed siebie coraz mocniej odczuwajc paraliżujący strach. Po chwili znalazłm się na rozstaju dróg. Mogłam skręcić w lewo i w prawo. Na ziemi po lewej stronie zobaczyłam mały, czerwony, zakurzony znicz. Wkład już dawno był wypalony. Ostatecznie wybrałam właśnie tę stronę.
Strach powoli zawładnął moim ciałem. Moim oczom ukazała się mała polana, na której stał bunkier powstały z betonowych, nałożonych na siebie płyt, pokrytych leśnym, zielonym mchem. Jednak nie to przykryło moją uwagę. Za bunkrem stał duży dom. Nie posiadał ani okien, ani drzwi. Jego dach mocno się zapadał. Podeszłam bliżej. Chwila. Przecież to jest ten las, w którym zakopane było dziecko z mojego snu.
Spojrzałam w górę na drugie piętro. Mogłabym przysiąść, że stała tam dorosła kobieta. Przestraszona tym, co zobaczyłam szybko wybiegłam pod wejście do lasu.
Dawo nie widzialem tyle powtorzen... Ale przynajmniej historia ciekawa, choc beznadziejnie spisana w porownaniu do poprzedniego rozdzialu.
OdpowiedzUsuńbardzo fajny mam kilka uwag, ale nie wytykam
OdpowiedzUsuńRozdział dość ciekawy, choć jest trochę literówek. Druga uwaga: dom nie posiadał okien i drzwi, ale bohaterka tego rozdziału dostrzegła, że ''tam'' stoi kobieta. ''Tam'', czyli właściwie gdzie? W ścianie? Na balkonie? To tyle, jeśli chodzi o uwagi.
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszej weny :)
Chyba chodzilo o to ze dom nie mial okien ani drzwi ale otwory po nich zostaly. Jednak na pierwszy rzut oka kilka kolejnych zdan moze sie wydawac nielogiccych
OdpowiedzUsuń