sobota, 19 kwietnia 2014

Wprowadzenie: częśc druga - Julita

         Opierałam się łokciami o parapet, ale kątem oka widziałam, jak podekscytowany Maciek chodził w tę i we w tę.
 -Nie mogę się już doczekać! - powiedział i stanął wreszcie w miejscu.
           Nie pasował do tego pokoju. Moi rodzice są wielkimi fanami klasycyzmu, co odbija się na wystroju domu. Beżowe ściany, mosiężne meble, gobeliny, jasne dywany... A on stał właśnie przy jednym z krzeseł i wręcz emanował ciemnością.
           Czarne, proste włosy opadały mu na twarz w niesfornych kosmykach i przysłaniały jasnoniebieskie oczy, które śmiesznie kontrastowały z wszechobecną w jego ubiorze czernią. Czarne bojówki, czarny T-shirt, czarne sznurówki w glanach... Ale pomimo swojego wyglądu, Maciek zawsze był najbardziej pozytywną osobą, jaką znam.
 -Już idą. - powiedziałam, chwyciłam torbę i zbiegłam po schodach.
         Uwielbiam Dzień Wagarowicza. Za każdym razem ciekawie spędzam czas z dala od szkoły. W tym roku miałam w planach pójście ze znajomymi do opuszczonego domu na obrzeżach naszego miasta. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu, ale postanowiłam spędzić tam 21 marca tylko dlatego, że policja ani razu tam nie dotarła. Idealne miejsce, żeby się napić i nie bać o wizytę służb porządkowych.
 - Wychodzę! - krzyknęłam do rodziców i otworzyłam drzwi.
        Przywitałam się ze wszystkimi, sprawdziłam, czy aby na pewno niczego nie zapomniałam i ruszyliśmy w drogę. Pogoda była naprawdę piękna, więc szybko zdjęłam kurtkę i niosłam ją w ręce. Leniwe promienie porannego słońca grzały mnie w plecy i rozświetlały zszarzałe po zimie ulice.
        Szliśmy w wolnym tempie rozkoszując się perspektywą spędzenia dnia i doborowym towarzystwem. Od początku gimnazjum stanowiliśmy naprawdę zgraną paczkę przyjaciół, praktycznie rozumieliśmy się bez słów. Przemek, Mateusz, Maciek... Tylko oni byli mi potrzebni do szczęścia.
 -Już prawie jesteśmy.- z rozmyślań wyrwał mnie głos Mateusza.
        Zatopiona we wspomnieniach nie zauważyłam nawet, kiedy skręciliśmy w las. Wijąca się ścieżka wiodła pod górkę, tak więc dopiero po kilku krokach zobaczyłam zarys domu. Okazało się jednak, ze to nie dom, a prowizoryczny bunkier zrobiony z nałożonych na siebie ścian. Właściwy obiekt stał parę metrów dalej.
        Zadrżałam. Zrobiło mi się tak zimno, że nawet kurtka nic nie pomogła.
~ Dziwne ~ pomyślałam ~ Są tutaj same kruki.
        Nie miałam czasu dłużej się nad tym zastanawiać, bo chłopaki zmierzali już w stronę domu.
 -Panie przodem. - powiedział Przemek.
        Przeszłam ten kawałek dzielący mnie od domu i stanęłam sparaliżowana strachem. Zapadający się dach, brak okien, czy drzwi, ciemność w środku... To wszystko było naprawdę przerażające. Nie dałam jednak nic po sobie poznać i razem z chłopakami weszłam do opuszczonego domu.
 -Chodźcie do salonu, tam się spokojnie napijemy. - zaproponował Mateusz.
         Poszłam za nimi, ale czułam się coraz gorzej. Ściany zdawały się między sobą coś szeptać, jakby skrywaną od lat tajemnicę, a od podłogi sunął ku mnie złowieszczy prąd będący obietnicą czegoś strasznego. Jednak kiedy weszłam do salonu, wszystko to ucichło na rzecz mrożącego krew w żyłach dziecięcego krzyku pomieszanego z płaczem. Zakryłam uszy dłońmi i wykrzyknęłam:
-Słyszycie to?!
         Nikt nie wiedział, o co mi chodziło. Zanim któryś z moich przyjaciół znalazł się przy mnie, wybiegłam z tego przeklętego miejsca. Sunęłam przez las, ale krzyk nie ustawał; mieszał się z drugim, nakładał na niego nadając temu wszystkiemu opętańczy wyraz.
        Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo. Pędziłam przed siebie i dopiero, gdy wybiegłam z lasu, to wszystko ucichło. Usiadłam na krawężniku i zanim dopadli mnie zdezorientowani przyjaciele, rozpłakałam się.
 -----------------------------
Mam nadzieję, że post Was zaciekawił i się spodobał. Zostawiajcie komentarze - to dla nas bardzo ważne ^^ Razem z Dżerr jesteśmy dumne, że blog cieszy się coraz większą popularnością: oby tak dalej!
                                                                                                                                - Blackie

15 komentarzy:

  1. Świetne <3
    Mroooczne ;*
    Nie moge doczekać się nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest MAGICZNE :D Trzeba mieć wielki talent, żeby to napisać. Jestem bardzo niecierpliwą osobą więc to oczywiste ,że chce ja najszybciej kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    Jeju. Chciałabym coś takiego przeżyć!
    Czekam z wielką niecierpliością na następny rozdział.
    Pozdrawiam
    Luce

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Kiedy następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Kiedy następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Kiedy następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałyście nominowane do LBA <33
    http://dalsze-losy-herosow.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny rozdział nominowałam cię do LBA więcej tu : http://wswiecieherosow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałabym umieć tak pisać!!!!! Trzeba mieć talent, a Ty go masz:):):)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne! Pojawiają się kolejne wątki, wręcz nie mogę się doczekać następnego rozdziału :> masz świetny styl pisania, genialnie budujesz napięcie c;

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny TWÓJ rozdział!!!!!!!? Piszesz świetnie!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie go przepisuję - pojawi się jeszcze dziś, bądź jutro ;)
    Dziękuję, to dużo dla mnie znaczy, kiedy ktoś pisze, że podobają mu się moje wypociny :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę piszesz super!!! :-D

    OdpowiedzUsuń